Ribbeck/Galerie

(…) Trzynaście dni po spadku sukces odnieśli kolejni poszukiwacze z Polski: Maksymilian Jakubczak i Szymon Kozłowski, którym towarzyszył Marcin Hajwos. Odnalezieniu tych meteorytów towarzyszyły nietypowe okoliczności. Pierwszy z nich został podjęty po godzinie od rozpoczęcia poszukiwań. Uwagę Maksymiliana Jakubczaka przykuła jasna skała znajdująca się pośród dziesiątek śladów pozostawionych przez innych poszukiwaczy. Okazało się, że to fragment o wadze 4,93 g, zwrócony skorupą obtopieniową w stronę gleby.

– Na chwilę zaparło mi dech w piersiach, kiedy uświadomiłem sobie, że w końcu znalazłem meteoryt. Obszar spadku był naprawdę dogodny – niemal same pola i łąki, na których z daleka widać meteoryty. Nie powiem jednak, że poszukiwania były łatwe. Ja natknąłem się na okaz bardzo szybko, ale moi koledzy byli na miejscu drugi tydzień i wciąż czekali na znalezisko – ocenił Maksymilian Jakubczak.

Drugi okaz został odnaleziony przez Szymona Kozłowskiego na kilkanaście minut przed zmrokiem. Była to końcówka poszukiwań po dniu zdominowanym przez niekorzystną pogodę – od rana padał deszcz i wiał silny wiatr. Po krótkiej naradzie w samochodzie, zespół postanowił udać się na jeszcze jeden, krótki rekonesans. Podczas powrotu z pól, Szymon Kozłowski dostrzegł w śladzie po przejeździe traktora niewielki, jasny obiekt. Był to meteoryt o wadze 5,27 g, pasujący idealnie do znaleziska Maksymiliana Jakubczaka i leżący w odległości ok. 756 m od poprzedniego fragmentu. Co więcej, dla obu poszukiwaczy były to pierwsze znaleziska w życiu.

– W moim przypadku radość przeplatała się z niedowierzaniem. Meteorytami interesuję się naukowo i hobbystycznie od ponad 20 lat. Kilka razy w roku odwiedzałem różne miejsca spadków, ale bez rezultatów. Gdy w Ribbeck zauważyłem na ziemi meteoryt, krzyknąłem “JEST!”, zawołałem kolegów i od razu zadzwoniłem do mojej żony – relacjonował Szymon Kozłowski.

Tego dnia, okaz o wadze 22,04 g znalazł także Mieszko Kołodziej, który po sukcesie swojej towarzyszki, postanowił kontynuować poszukiwania przez kolejne dni. Meteoryt leżał w pozostałościach po zeszłorocznych żniwach, ale był dobrze widoczny podczas przeczesywania terenu.

– Drugi okaz nie był już tak piękny, jak pierwszy znaleziony przez Agatę, ale zrobił na mnie równie duże wrażenie. Zwłaszcza, gdy obserwowałem pod mikroskopem jego spienioną skorupę obtopieniową oraz niezwykle rzadkie minerały. Być może meteoryt Ribbeck będzie tematem mojej habilitacji, bo jest doskonałym połączeniem mojej pasji do poszukiwań z zainteresowaniami naukowymi – ocenił Mieszko Kołodziej. (…)

(…) Wielu poszukiwaczy pokonało znaczny dystans, by odnaleźć własny fragment meteorytu Ribbeck. Jednym z nich był Filip Nikodem – członek zespołu odkrywców pierwszego okazu. W momencie spadku przebywał w Kolumbii, ale szybko podjął decyzję o podróży do Europy i po kilku dniach mógł się pochwalić kolejnym, indywidualnym znaleziskiem o wadze 2,1 g.

– Osobiście poszukiwania kontynuowałem przez ponad 3 tygodnie, sporadycznie trafiając na małe fragmenty. Przy okazji spotkałem wielu fantastycznych poszukiwaczy, z którymi wymienialiśmy się spostrzeżeniami na temat spadku, pokazując sobie znalezione okazy oraz dzieląc się ciekawymi rozmowami niemal na każdy temat. To była fantastyczna przygoda. Wróciliśmy do domu z pięknymi meteorytami i wspomnieniami na lata – podsumował Filip Nikodem. (…)