PayPal-donate (Wiki).png
O ile nie zaznaczono inaczej, prawa autorskie zamieszczonych materiałów należą do Jana Woreczko & Wadi.

(Unless otherwise stated, the copyright of the materials included belong to Jan Woreczko & Wadi.)


Wilno 1815

Z Wiki.Meteoritica.pl

"Wydarzenie meteorologiczne" z 29 maja 1815 roku w Wilnie o którym pisze Bogatko (1816).

Zdarzenie miało miejsce w maju 1815 roku. Jak możemy przeczytać w Tygodniku Wileńskim z 1817 roku (podkreślenia w tekście Redakcja), po gwałtownych ulewach i burzach znajdowano kamienie, które podejrzewano o meteorytowe pochodzenie.

«

Czytając wyjątek z listu i uwagi Pana M. D. z Wilna nadesłane, a w N. 23 Pamiętnika Warszawskiego pomieszczone, znalazłem w onych wielkie podziwienie P. M. D. dlaczego u nas, mówi: nayważniéysze w przyrodzeniu zjawienia w głuchém zostają milczeniu? gdy w innych krajach naydrobniéysze dostrzeżenia do jakiegokolwiek pożytku ludzi służące z skwapliwością bywają ogłaszane! — J tak przykład daje rzadkiego a ciekawego zjawienia w roku zaprzeszłym 1815 w dniu 29 Maja spadnienia w Wilnie kamieni powietrznych, oznaki prawdziwych aerolitów na sobie noszących. Toż daje baczność na chorobę rzadką, tak zwaną Katalepsyą hysteryczną w Wilnie także wydarzoną w roku przeszłym 1816. Szczególniéyszą zaś zwrócił, uwagę na osobliwszego lekarza zjawionego w Powiecie Nowogródzkim, pod imieniem Antośko. (...)

»


Artykuł (list czytelnika o inicjałach L.K.) dotyczy innego zagadnienia, ale przytoczone przez niego wydarzenie z 1815 roku jest bardzo intrygujące! Ale po zapoznaniu się ze źródłami tej informacji i z treści, można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że nie był to spadek deszczu meteorytów.

Źródła

Dziennik Wileński

Pierwotne doniesienie o wielkich burzach i spadkach z nich kamieni zamieszczone w Dzienniku Wileńskim w 1815 roku (pisownia oryginalna).

Pierwsze strony artykułu z Dziennika Wileńskiego
«

ZAPIS METEOROLOGICZNY.

__________

Przeszłego maja dnia 29 v. s. po południu o kwadransie na godzinę piąta, po nagłey zmianie wiatru południowo-wschodniego na południowy, chmura przyniosła tu wielką i niedługo trwającą lecz gwałtowną burzę. Przy grzmotach i piorunach, z rzesistym deszczem padał grad nadzwyczayney w naszych okolicach wielkości. Niektóre bryłki jego, okrągławe, kątowate lub trochę spłaszczone, zbliżały się w objętości do gołębiego jaja, a przy-niesione w garści do izby, ważyły po 84 granów[1]: policzając zaś na stopienie ciepłem ręki sześć granow, całkowity ciężar przy spadaniu jedney takiey bryłki, możnaby szacować na 90 granów.— Dwadzieścia sztuk rozmaitey wielkości trzymane w słoju szkłannym w temperaturze +18° Reomiura[2], we dwie godziny stopniały i wydały 1200 granów wody takiey, jak nayczystsza dystyllowana, ponieważ doświadczana reagensami na tynkturę lakmusu nie działała, a z solanem i occianem baryty, tudzież z saletranem srebra żadney nie podpadała odmianie. Godna uwagi okoliczność, że przez cały ten dzień odmiana wysokości barometru była bardzo mało znaczna. Wynosiła bowiem w linijach stopy paryskiey: rano o godzinie czwartey 334,8; po południu o godzinie drugiey 334,0; o godzinie piątey na końcu burzy 334,2. Termometr zaś Reomiura pokazywał stopni w pierwszey epoce +12,5; w drugiey +21,0; a w trzeciey +13,0.— W wielu mieyscach, promieniom słońca niedostępnych mocą wiatru w większey ilości grad spędzony, leżał więcey tygodnia niestopniały. Powodź wszędy była znaczna i gwałtowna. Wszczególności uważaliśmy że na ulicy biskupiey od południa ku pułnocy nieznacznie pochyłey, i z trzech ulic wodę przyymującey, taż woda płynęła potokiem więcey łokcia głębokim, tocząc niemałe nawet kamienie.

Burza ta lubo nie szeroko rozległa, wszelakoż w przechodzie swoim, tak w pobliskich Wilna jako i w dalszych niektórych okolicach, znaczne spustoszenia i szkody, osobliwie w ogrodach i w polach zbożowych, poczyniła. Lecz nie tylko w tym dniu 29 maja, ale też w poprzedzających i następnych, po różnych mieyscach w Litwie, wypadały podobne grady i nawalne deszcze. Między innemi dowiadujemy się, że o mil trzy od Wołkowyska włościanom plebanii wołpańskiey, zboża na polu stojące, taki jak wileński grad wybił, i do kilku dni w cieniu niestopniały leżał: a tam burza gradowa spadła, nazajutrz po wileńskiey, tojest dnia 30 maja o godzinie drugiey po południu: a zatém innego zapewne od naszey była początku, ponieważ Wołkowysk względem Wilna leży w stronie południowey.

W samym Wilnie, nazajutrz po wydarzoney burzy, to jest d. 30 maja rozeszła się pogłoska, że z gradem wczorayszym spadły meteoryczne kamienie, a mianowicie na ulicy w części brukowaney, prowadzącey od ostrey bramy na gościniec lidzki, i z drugiey strony miasta w okolicy Równe pole zwaney. Wnet znalazło się wielu te kamienie przedających, szczególniey między Żydami. Były sztuki po groszy 40, a nawet i po 4 ruble. Nikt zapewne nieprzeczy, że jak gdzieindziey tak i u nas kamienie meteoryczne spadać mogą, zwłaszcza kiedy wiemy, że w podobnem klimacie do naszego, to jest w Smoleńsku przed kilką laty spadły, które P. Prof. Scherer w Petersburgu analizował[3]; ale w ninieyszem zdarzeniu, pilnieysze rozwalenie wszystkich o tem pogłosek i opowiadań, a nadewszystko dokładne rozpoznanie kamieni za meteoryczne pokazywanych, niedały dostrzedz naymnieyszego śladu bytności u nas tego fenomenu, ani towarzyszących jemu okoliczności. Dóyść nawet nie można coby do powszechnieyszey o tém powieści mogło dadź powod: chyba to, że po burzy znalazły się w wielu mieyscach na ulicach te kamienie, których tam pierwey nie było; ależ w położeniu miasta między górami i przy spadzistości wszystkich prawie ulic naszych, porywane odgwałtownieysych powodzi kamienie, często. zdarza się widzieć: jakoż i w teraźnieyszem zdarzeniu widziano je i znaydowano, lecz widocznie wszystkie były pospolite tuteczne, tojesł: granity, spały i kamienie wapienne mające powłokę czarną lub szarą a przepalone w wielkim ogniu szklistą, kawałki hornblendy i czarnych jaspisow, które niemiały naymnieyszego charakteru mass meteorycznych tak nazwanych aerolitow, a o tych dokładnie objaśnić się można z dawnieyszego Dzieńnika wileńskiego tomu I. roku 1805, gdzie dostateczna o nich znayduje się wiadomość przez X. Professora Jundziłła podana, pod tytułem: Kamienie meteoryczne, wypis 1. Nro 2. karta 23, i wypis 2. Nro 3. karta 1.[4] Otrzegamy tylko, że tam w kilku mieyscach poprawić należy omyłkę druku, i zamiast wyrazów: podkwas żelaza, podkwas niklu; czytać: niedokwas żelaza, niedokwas niklu.

»


Pamiętnik Magnetyczny Wileński

Pełny tekst artykułu Bogatko (1816), "polemicznego" do doniesienia z Dziennika Wileńskiego (pisownia oryginalna).

Pierwsze strony artykułu M. Bogatko z Pamiętnika Magnetycznego Wileńskiego
«

WIADOMOSC O KAMIENIACH METEORYCZNYCH w WILNIE MAIA D. 29 v. s. SPADŁYCH.

Możeby nadto było tyle iuż razy o iednéy rozprawiać materyi, gdybym sobie ściśleyszego iey nie zamierzał rozbioru. Ner 45 Gazety Kuryiera Litewskiego r. 1815 Czerwca 5 d. v. s. obok krótkiego i dorywczego meteorycznych w Wilnie spadłych kamieni opisu, zapewnił: iż nam dokładnieyszą iescze o nich poda wiadomość; mimo tego jednak oczekiwania nasze dotąd zaspokoione nie zostały : albowiem, poźnieyszy wprawdzie, bo 30 czerwca v. s. tegoż roku, w Nerze 6 Dzieninka-Wileńskiego, bezimiennie pomiesezony Meteorologiczny zapis[5], prócz lekkiey tylko o wspomnionych kamieniach wzmianki, niczego nas o nich nie uczy, tak dalece, iż materyią tę za nierozstrzygnioną uważać można. Niżeli zaś rzeczy tey stosownieysze podług moich postrzeźeń podam opisanie, zamiarem iest moim zastanowić się nieco nad dopiero pomienionym Wileńskiego Dziennika artykułem, który nader ważne na przyszłość we względzie mineralogii kraiowéy zawierałby materyały, gdyby znaczne w jey przedmiocie uchybienia, słusznéy o prąwdzie podania tego nie zrodziły wątpliwości. Bezimienny zapisu Meteorologicznego autor, hoynie poświęcił całą kartę sczegółowemu opisaniu wielu ówczasowey burzy towarzyszących okolicznoci, i nadto szkrupulatnemu rozbiorowi gradu (1), o spadaniu zaś kamieni, tém ważném głębszego zastanowienia i potrzebnych wiadomości wymagaiącém wydarzeniu krótko i zbyt ogólnie tłumaczy się; krótkoć i ogólny tłumaczenia się sposób, mało znaczącém piszącego byłby uchybieniem, gdyby cokolwiek więcéy autentyczności w tém wszystkiém było. Zobaczmy w sczególności całkowity tego fenomenu wywód, który się tak zaczyna: „W samém Wilnie, nazaiutrz po wydarzonéy burzy, toiest d. 30 Maia rozeszła się pogłoska, że z gradem wczorayszym spadły meteoryczne kamienie, a mianowicie na ulicy w części brukowaney etc.” Z tego niż wstępu widać oczywiście iż spadanie kamieni ma autor za pogłoskę, którey uroienia niżey, iak zobaczymy, dowieśdź usiłuie: nie wiem iednak za co obok tego twierdzi, iż „kamienie te sczególniey między Żydami w wysokiey cenie: bo po 40 groszy a nawet i po 4 ruble przedawano.” Prawdziwie trudno iest wątpliwość autora z jego pogodzić twierdzeniem. Cóżkolwiek bądź, nie popiera jednak autor sformowaney o nich pogłoski, owszem na iey obalenie takie przywodzi dowody „ale w ninieyszém zdarzeniu pilnieysze rozważenie wszystkich o tém pogłosek i opowiadań, a nadewszystko dokładne rozpoznanie kamieni za meteoryczne pokazywanych (czemu nieprzedowanych?) nie dały dostrzedz naymnieyszego śladu bytności u nas tego fenomenu, ani towarzyszących iemu okoliczności.” Wszystko to iest bardzo dobrze: szkoda tylko, iż autor nie raczył nas upewnić, kto tak pilnie rozważał wszystkie o tém pogłoski i opowiadania, z których nam iednak ani iedney udzielić nie chciał? kto tak nadewszystko dokładne za meteoryczne pokazywanych kamieni uczynił rozpoznanie? Nie wiem za co podobało się autorowi z tego zrobić taiemnicę, tak właśnie, iak gdyby Uniwersytetowi naszemu zupełnie iuż na Schererach (2) zbywało.

__________

(1) Godny uwagi i meteorologicznego zapisu iest grad około połowy Czerwca r. 1815 v. s. w Powiecie Robaczewskim spadły: wielkość iego, wedle świadectw poważnych i wiary godnych tego powiatu obywateli, obiętości kurzego a czasem i gęsiego iaia dorównywaiąca, szkody zaś, iakie w rozległości blizko sta wiorst zayinuiącéy,, mianowicie w dobrach Xiążęcia Puzyny, zasiewach, budowach domowym dobytku i t. d. poczynił, są nadzwyczayne i niewyrachowane. Na drzewach i drewnianych gmachach na wzór siekierowych zarębów głęboko poczynione wcięcia, długo przypominać będą równie okropne dla obywateli tego powtórnego w tym powiecie wydarzenia, skutki, które, od 1805 roku żywo iescze aż dotąd tkwią w ich pamięci.
(2) Professor Scherer w Petersburgu, analizował kamienie meteoryczne przed kilką laty w Smoleńsku spadłe.[3]


Że „nie dały dostrzedz naymnieyszego śladu bytności u nas tego fenomenu” znakiem iest, iż patrzący nigdy kamieni meteorycznych nie widział: bo w tym razie przy pomocy samego tylko od katarowych afekcyy wolnego nosa, bez wzroku nawet obeyśdźby się można: tyle bowiem na powierzchni meteorycznych kamieni, o których mowa, ‚prochowy albo raczéy siarkowy dawał się czuć zapach; iż prości i tokowych kamieni nigdy niewidzący ludzie, z łatwością ie od pospolitych oddzielać potrafili. Twierdzenie zaś „ani towarzyszących iemu okoliczności” mimowolne do autora każe zrobić zapytanie, iakichże autor wymaga okoliczności odmiennieyszych od tych; iakie sam tak obszernie na dwóch stronach swojego artykułu opisał? Alboż okoliczności przezeń, na kartach 592 i 593, Nru 6 Dzien. Wileń. wymienione, nie są podobne tym, iakie P. ST. Amans w liście do Prof. Pictet (3) o nowém uranolitów spadnieniu wypisał?

__________

(3) Zobacz Biblioteque Britanique T. 57 No 459 karta 8o r. 1814. List t. r. 12 Wrześ. pisany.


Z podziwieniem zapytuje autor „dóyśdź nawet nie można coby do powszechineyszéy o tém pogłoski mogło dadź powód”?

Na to zapytanie własnaż autora odpopowiedź „chyba to; że po burzy znalazły się w wielu mieyscach na ulicach te kamienie, których tam pierw éy nie było” iestże dostateczną usprawiedliwić powód do tak powszechnéy o spadnieniu kamieni powieści; kiedy sam nawet autor przeciwko niéy tak mocno w te słowa mówi: „ależ w położeniu miasta między górami i przy spadzistości wszystkich prawie ulic naszych, porywané od gwałtownieyszych powodzi kamienie często zdarza się widzieć” w saméy istocie, trudno iest poiąć iak to, co tak często zdaniem autora było widziané, staćby się mogło powodem do tak powszechnéy powieści o tém niezwyczayném u nas wydarzeniu, o którém, nie wiem czy pospólstwo nasze słyszeć kiedy mogło. Dziwi się autor iż dóyśdź niemożna, co było powodem do zformowania powszechnieyszey o tém powieści: w kimże nie sprawi większego iescze podziwienia to, iż autor między pospolite u nas kamienie policzył spaty wapienné[6], a mianowicie iaspisy czarne, tak przyrodzeniu rzadkie, które się całkiem w okolicach naszych nie znayduią. Może to byty kamienie meteoryczné, tylko niedowiarstwo w jaspisy je przemieniło. Więcéy iescze powiada autor, bo całkiem nowe przez się zapewne poczynioné przywodzi postrzeżenia, i tak: „granity, spaty[7] i kamienie wapienne[8], maiące powłokę czarną lub szarą, a przepaloné w wielkim ogniu szklistą”. Przyznań się, że granitów, a tém bardziéy spatów i kamieni wapiennych z powłoką czarną nie widziałem, owszem doskonale czarné minerały, iakiemi są np. bazalty, Twardocyniec (Zinstein), kamień probierski i t. d. przez otarcie nayczęściéy szarawą lub białawą przyymuią powłokę: dla czegoż granity zwyczaynie z białego lub czerwonego polwiku (Feldspath)[9], kwarcu i białawéy często miki złożoné, czarną miałyby przywdziewać odzież? prawda, iż między pospolitémi u nas są z czarném pokryciem kamienie; lecz te, będąc grynszteinami, hornblendą, krzemieniami, łupkami krzemiennémi i t. d. nie mogą się nażywać granitami. Powtóre, twierdzi autor, że „ granity, spaty i kamienie wapienne w wielkim ogniu przepaloné szklistą biorą powłokę” zdarzyło mi się nieiednokrotnie widzieć mnóstwo w natężonym ogniu przepalonych granitów; te iednak nie miały powłoki szklistéy, a zmoczoné wszystkie rozsypywały się na żwir czyli żarstwę, skąd Żarstwieniec dawné polskie granitów pochodzi nazwisko. Potrzecie, spaty i kamienie wapienne, iednegoż będące przyrodzenia, w wielkim przepalone ogniu szkłem się nie oblekaią, a zmoczoné na wapno białe, mączaste, mularskiém zwane, rozsypuią się. Nie wiem dlaczegoby w tém iedném zdarzeniu własności swoie odmienić miały prawda, że granity, jeśli tylko razem z wapnem przepaloné będą, mogą czasem szklistą na się przyymować powłokę; lecz autor o tém zdarzeniu przepoinniał, do wszystkich ogólnie granitów, spatów i kamieni wapiennych twierdzenie swie rozciągnął. Nakoniec autor, iakby nie moc opisania swego czując, po dokładnieysze w téy mierze obiaśnienie odsyła czytelników do 1. Tomu Dziennika Wileńskiego 1805 roku[4], i w nim dostateczuieyszą iesczeo nich zapowiada wiadomość: lubo dopiero wspomnionego Dziennika artykuł nie iest nam niewiadomy z miłą iednak do żądania autora przychylimy się ochotą ieśli tylko ze swoiey także strony autor przyrzec zechce, i sam także dokładineyszych na raz drugi w podobnéy materyi zasięgać będzie wiadomości, pierwey niżeli nam ich udzielić raczy.

Że spadły w Wilnie meteoryczné kamienie, wątpić zdaie się niemożna: prócz upowszechnionéy bowiem tu o nich pogłoski, świadectwami mieszkańców Wilna utwierdzonéy, mówi ieszcze za niem to następuiące z tychże kamieni zdięte oryktognostyczné opisanie: kolor powierzchni doskonale czarny, massy rozmaitéy wielkości, zaokrągloné, nierówné, częścią chropawe a częścią gładkie, tępo lub ostro kątowaté; siarką wonieiące, w odłamie nierówné, drobno ziarniste, szarawo łub czerwonawo brunatné wyraźnie metallicznemi żółtawo połyskliwémi oznaczoné, a co naywiększa skorupiastą w jednych ciemnobrunatną, w drugich błękitnawą, wszystkim, ile tylko widzieć mogłem, meteorycznym kamieniom wspólną powloką opasané i wewnątrz metallicznym niby przy niey paskiem oznaczoné; do granitów zewnątrz i wewnątrz strokato białych i gneisów niepodobné, od grynszteinów mianowicie poznieyszéy formacyi, do kłórychby iescze cokolwiek przystępować mogły, różne, do mass zaś meteorycznych osobliwie koło Białey Cerkwi[10], tudzież w wielu mieyscach Normandyi spadłych, przybliżaiące się: jedna z naypięknieyszych mass Normandzkich, kilkanaście funtów ważąca, nie tylko wspomnienia, lecz i ciekawości godna iest ta; która dzisiay zdobi rzadką w naszym kraiu, a w osobliwości mineralogiczné bogatą kollekcyą Jenerała Kossakowskiego, który wielu ciekawym i nauczyć się czegoś pragnącym zawsze łaskawie we wszelkich sczegółach pokazywać ią raczy.

Na udowodnienie moiego za tém wydarzeniem mniemania, przywodzę tu świadectwa i wyznania mieszkańców przedmieścia ostregokońca miasta -Wilna, w czasie sledztwa przez niżey do niego podpisane osoby uczynionego zebrané, a te są następującé.

1. Mikołay Paszkiewicz chirurg, maiący lat 27, widział spadaiącé z gradem kamienie czarné, i one gorące zbierał.

2. Szlachcianka Praxeda Paszkiewiczowa, maiąca lat 50, znalazła na swym dziedzińcu po wypadnieniu gradu, kilka gorących kamieni, dochodzących do wielkości kurzego iaia, a któré miały zapach spalonego prochu.

3. Starozakonny Szmuyło Leybowicz, maiący lat 56, widział przynoszoné sobie przez domowników z ulicy kamyki czarné, gorącé, smierdzącé prochem.

4. Obywatelka Budrewiczowa, maiąca lat 45, po wypadnieniu gradu, znaydowała na swoim dziedzińcu kamyki gorącé, czarné na powierzchni a w złamaniu szarawé, któré czerniąc palce wydawały zapach do spalonego prochu podobny.

5. Maryanna Terassewiczowa Szlachcianka, lat 50 maiąca, ze wszystkiémi swoiemi domownikami, po wypadnieniu gradu znaydowała na swym dziedzińcu kamienie czarné, gorącé, siarką oddaiącé, i widziała w znacznéy ilości przez żołnierzy na kwaterze stojących z ulicy uzbierané.

6. Jan Krzewiński obywatel, lat 56 maiący, widział zaraz po burzy przynoszone przez mieszkańców czarné i prochem smierdzącé kamienie.

7. Starozakonny Mowsza Ayzikowicz, liczący sobie lat około 30; gorącé z gradem spadłe kamienie zbierał na swoim dziedzińcu i na ulicy.

8. Wszyscy różnégo stanu, wieku, płci i wyznania mieszkańcy przedmieścia ostregokońca iednogłośnie poświadczają: iż kamienie gorącé razem z gradem spadły; poczynaiąc od domu Budrewiczowéy aż do ostréy bramy: że powierzchnia, ich iest czarna, prochem spalonym czyli siarką smierdząca: że zaraz po burzy licznie zgromadzoné, tak z miesczan, żołnierzy iako też i Żydów złożoné pospólstwo, kamienie takowé w znaczney ilości wypadłé zbierałó: że naywiększa część onych dla niesłychanéy i nigdy w téy stronie miasta niedoświadczoney powodzi, która ulicę ostregokońca w rzeczné koryto, zamieniła, przez ostrą bramę do miasta uniesiona została.

9. W domach pokrytych dachówką, a mianowicie w domu Krzewińskiego, Sokołowskiego, Malewskiego, Paszkiewicza, Terassewicza, Słuckiego i t. d. wiele dachówek znayduie się pobitych; kiedy w dalszéy części tegoż przedmieścia, gdzie grad równie wielki i obfity padał, wszędzie dachówki są całe.

Takowe sledztwo, którego ieden exemplarz po rossyysku do Ministerium Policyi posłany będzie, a drugi zostanie w aktach mieyskich, przez nas niżéy podpisanych, na dniu wczorayszym prawnie urzędownie na przedm. ostrymkońcu uczynione zostało. Roku 1815 dnia 4 Junii v. s. Wilno. Dworu iego imperatorskiey mości Kamer-Junker Jgnacy Lachnicki. Jan Kamiński M. G. W. Radny.

MAKARY BOGATKO.

»


Bibliografia

  • Bogatko Makary, (1816), Wiadomości o kamieniach meteorycznych w Wilnie maia d. 29 v.s. spadłych. Pamiętnik Magnetyczny Wileński, 1, 1816, s. 162-172. Katalog WBP w Lublinie.
  • +Dziennik Wileński, (1815), Zapis meteorologiczny. t. 1, nr 6, 1815, s. 592-595. Plik DjVu.
  • +L.K., (1817), Mosci Panie Redaktorze! Tygodnik Wileński, t. 3, nr 61, 1817, s. 117-121. Plik DjVu.

Przypisy

  1. ^ gran - używana w dawnej Polsce jednostka masy; 1 gran = 0,835 g; Wikipedia - Gran(jednostka)
  2. ^ chodzi o używaną wówczas często skalę Réaumura; Wikipedia - Skala Réaumura
  3. ^ a b prawdopodobnie chodzi o spadek chondrytu zwyczajnego H6 Kikino w 1809 roku w obwodzie smoleńskim
  4. ^ a b chodzi o artykuły Stanisława Jundziłła, Kamienie meteoryczne opublikowane w 1805 roku w Dzienniku Wileńskim → patrz Bibliografia
  5. ^ Dziennik Wileński (1815)
  6. ^ szpat wapienny = kalcyt
  7. ^ szpaty (spaty) – górnicza i mineralogiczna nazwa dużej grupy minerałów o doskonałej łupliwości
  8. ^ autor ma zapewne na myśli szpat wapienny czyli kalcyt
  9. ^ skalenie (niem. Feldspat)
  10. ^ spadek meteorytu Biała Cerkiew 15 stycznia 1796 roku na Ukrainie



  • dotrzeć do źródła
Osobiste